wtorek, 23 sierpnia 2011

Ciążowo imprezowo

"Gdzie się podziały tamte prywatki?"... Niedawno byliśmy na weselu i niestety, tak jak Kopciuszek musiałam zmyć się przed północą. Przynajmniej miałam przy sobie księcia z bajki :) Nie daję rady, zbyt szybko się męczę i robię nieprzytomna. A kiedyś to się do rana szalało...:) Ale się nie skarżę, chciałam to mam. 
Kilka imprez w ciąży zaliczyłam, kilka nawet organizowałam Zaczęło się od śniadania wielkanocnego. Mieliśmy fantazję zaprosić całą rodzinę – kilkanaście osób. Męcząco, ale miło. Damska część wsparła mnie w przygotowaniach… ale żeby robić Wigilię – dziękuję, na to się jeszcze długo nie skuszę :) Urodziny Maćka też jakoś przetrwałam, nawet się dobrze bawiłam i udało mi się nie zasnąć do drugiej… w nocy.
Przyzwyczaiłam się też do obserwowania pijanych znajomych… ciekawe obserwacje. Nie przeszkadza mi, że nie piję, trochę tylko brakuje czerwonego wytrawnego wina. Obiecałam sobie, że na swoje urodziny (wypadają w 38 tygodniu bodajże, więc raczej zdążę) kupię wino bezalkoholowe… należy mi się :) Niepicie alkoholu wiąże się poza tym z jedną przemiłą rzeczą – brakiem kaca. Maciek jęczy i cały dzień snuje się jak zombie, a ja zdrowa, szczęśliwa…   
Palenia też mi nie brakuje. Najlepsza motywacja żeby rzucić, to zajść w ciążę. Tylko mi dym przeszkadza … bardzo. A pamiętam jak mnie kiedyś wkurzało, że przy ciężarnych nie można palić… na balkon trzeba było wychodzić. Teraz też wychodzą, tylko beze mnie. W związku z tym spędzam czas z inną częścią towarzystwa… tymi, dla których nie było czasu, bo się było na fajce. Ma to oczywiście dobre strony… można sobie o porodach porozmawiać :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz