poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Kosmetyki i chemia domowa

Od kiedy jestem w ciąży zwracam uwagę na skład różnych produktów. Z jedzeniem jest chyba najgorzej, strasznymi świństwami nas karmią (ale to osobny temat). Kiedyś miałam to w nosie… raz się żyje, ale teraz mi się poprzestawiało. 
Staram się używać jak najbardziej naturalne środki czystości i detergenty. Kiedy kupiliśmy pralkę, postanowiłam wypróbować orzechy piorące. Są one nieco słabsze, niż klasyczne proszki i płyny do prania i podobno powodują szarzenie białych rzeczy (za krótko w nich piorę, żeby móc to potwierdzić), ale przy mniej zabrudzonych rzeczach dają radę. Planuję w nich prać również rzeczy dzidziołkowe, bo eksperci twierdzą, że orzechy są wyjątkowo hipoalergiczne. Razem z pieluszkami kupiłam ekologiczny środek odkażający i wybielający, który dodaje się do każdego prania. Te dwa składniki wspólnie powinny świetnie się sprawdzać. Bo reklamy środków piorących dla dzieci nie bardzo mnie przekonują… w końcu to czysta chemia.
Zamiast czyszczącego mleczka z chlorem (żeby nie wykończyć bakterii z oczyszczalni) używam sody oczyszczonej z dodatkiem octu i soku z cytryny – świetnie się sprawdza. Szukam jeszcze jakiegoś patentu na płyn do mycia naczyń, podobno do jego produkcji można wykorzystać właśnie orzechy piorące, ale jeszcze nie próbowałam. Produkty „eko” (dostępne praktycznie wyłącznie w necie) nie są zbyt tanie… wiadomo duże znaczenie ma tu moda.  
Kolejna kwestia to kosmetyki. Bardzo podobała mi się idea robienia kosmetyków samemu z naturalnych składników… fajna sprawa. Problem stanowi jednak emulgator, który trzeba kupić – chemiczny, bo w naturze z tym kiepsko (jajko kurze z wiadomych względów do produkcji kosmetyków się nie nadaje). Wyczytałam ostatnio o bardzo naturalnej i niedrogiej linii kosmetyków dostępnej w popularnej sieci drogerii, muszę wypróbować.
Bardzo długo zastanawiałam się też nad kosmetykami dla dzidziołka. Zależało mi, żeby miały jak najwięcej naturalnych składników i nie zawierały glikoli polietylenowych (osłabiają warstwę ochroną skóry), olejów mineralnych (zatykają pory), konserwantów (mogą powodować podrażnienia, zaczerwienienia, pieczenie skóry), barwników i środków zapachowych (często alergizują). Jeden z producentów w ulotce, którą dostałam w szkole rodzenia, twierdził, że konserwanty są super – temu producentowi od razu podziękowałam. Oczywiście preparatów idealnych nie znalazłam, ale jest kilka na polskim rynku, które większość z moich założeń spełniają. Zamiast oliwki można by było kupić na przykład olej migdałowy, ale niestety nie udało mi się takowego znaleźć w normalnym sklepie (jeszcze będę szukać), a zamawianie jednej rzeczy przez net nie jest zbyt ekonomiczne.     
Szukanie naturalnych rozwiązań nie jest szczególnie proste, zwłaszcza jak się nie do końca rozumie co oznaczają nazwy chemiczne i skróty stosowane przez producentów. Trzeba się w to trochę wczytać, poszperać w necie. Bycie eko w dzisiejszych czasach nie jest wcale takie proste… ale warto spróbować :)  



7 komentarzy:

  1. indyjskie orzechy, których skorupy zawierają naturalne saponiny - substancje piorące
    ekologiczne, niealergizujące i tanie
    wygląda to tak, jak na zdjęciu
    ja jestem cały czas na etapie testowania, więc na razie wstrzymuję się od polecania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem gotowa na podzielenie sie moimi sekretami..yogurty ..bee wax avocado etc .....juz od paru lat sie tym babrze ..oczywiscie sciagajac pomysly od yoginow ...plusem chyba tez jest to ze tutaj mozna bardzo wiele dostac prod organic...ja albo kupuje organic kremy dla siebie i jony albo je robie....uwielbiam tez wszystko co zwiazane z veg jedzeniem...itp..a wiesz ze ty zawsze od kiedy pamietam pilas wode..ostatnio pijac 2 litr ..przypomnialam sobie ze ty jako nawet mala dziewczynka idac spac i budzac sie mialas wode pod reka xxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa i jezeli bedziesz chciala pisac to prosze facebook albo karolina@heythausen.nl..gmail nie xoxoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. woda dobra, woda zdrowa, chociaż też się powinno w skład wczytywać... ech
    miałam jeszcze i niestety mam do tej pory takie przyzwyczajenie jak nagminne używanie ochronnych pomadek; nie wiem co mnie napadło, ale od jakiegoś czasu stosowałam wazelinę, myśląc naiwnie, że to naturalne; na własnej skórze odczułam jakie niefajne są oleje mineralne, teraz staram się leczyć produktami organicznymi

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj zebys wiedziala :) Ja tez odkad jestem w ciazy przekopuje ta chemiczna dzungle. I orzechy tez testuje :) a olej mineralny beee. W orzechach nawet sie kapie razem z lawenda, zmiekcza wode.

    OdpowiedzUsuń