wtorek, 11 października 2011

Bliżej

Eko – wychowanie wiąże się ściśle z pojęciem „rodzicielstwo bliskości”, w którym bliskość dziecka i rodzica odgrywa główną rolę. Na każdym kroku maleństwo jest przy opiekunie: chodzi w chuście, śpi z nim w jednym łóżku, jest często tulone, jego potrzeby są od razu zaspakajane i oczywiście jest karmione piersią na żądanie. Prowadzi to do zbudowanie zdrowej, pełnej szacunku i zaufania więzi między dzieckiem, a jego rodzicami.
Blisko mi do „rodzicielstwa bliskości”, jednak nie byłam przekonana do wszystkich postulatów, zwłaszcza do spania we wspólnym łóżku. Panna Lulu ma swoje własne łóżeczko (dostała od dumnych dziadków) i myślałam sobie, że będzie jej tam dobrze. Poza tym obawiałam się spania z nią, bałam, że ją przyduszę albo zrobię inną krzywdę i byłam przekonana, że sama nie będę w stanie przy tym wypocząć.
Panna Lulu ma niestety problemy z zasypianiem. Czasem zaśnie przy piersi, ale często to jej nie wystarczy. W ciągu dnia najlepiej sprawdza się chusta, czasem wystarczy przytulenie i pobujanie. Jednak nocą… nocą śpimy razem. Panna Lulu jest spokojniejsza i łatwiej odpływa w krainę snów. Nie zawsze od razu, czasem trzeba trochę pobujać, ale nie wyobrażam sobie odkładać ją do łóżeczka i zastanawiać się: obudzi się za chwilę, czy nie? Moje obawy okazały się bezpodstawne. Kiedy Panna Lulu śpi przy mnie jestem spokojna, nie zmieniam pozycji i nie ma szans, żebym jej zrobiła krzywdę.
Ale nie chcę z nią spać, aż sama zdecyduje, że jej się znudziło. Potrzebuję intymności we własnym łóżku, a Panna Lulu trochę ją ogranicza. Dlatego w ciągu dnia staram się ją odkładać do łóżeczka, żeby się do niego przyzwyczaiła. Mam nadzieję, że kiedy zacznie przesypiać noce, jej wizyty w naszym łóżku będą coraz rzadsze. Oczywiście, kiedy tylko będzie miała taką potrzebę, będzie w nim mile widziana.    

1 komentarz:

  1. ja jestem zdecydowanie przeciw spaniu w jednym lozku. Kostek nie spal i Amelia nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń