czwartek, 20 października 2011

Niemożliwe

Niemożliwe, że ten czas tak szybko leci. Niemożliwe, że Panna Lulu ma już miesiąc…
A jednak – miesiąc odkryć, eksperymentów, błędów i sukcesów. Najkrótszy, a jednocześnie najdłuższy miesiąc w moim życiu :) Od miesiąca jestem mamą, od miesiąca mam córeczkę.
Chociaż trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Naiwnie myślałam, że takie małe to tylko je i śpi i właściwie jakie to można mieć z tym problemy? No niby żadne tylko najpierw się trzeba zorientować o co chodzi temu ludzikowi. Przez miesiąc można się naprawdę sporo nauczyć.
Na początku była wielka wtopa, bo myśleliśmy, że Panna Lulu płacze ze zmęczenia, a okazało się, ze z głodu. Teraz już wiem kiedy moja córka jest głodna – a głodna jest bez przerwy… no dobra przesadzam. Panna Lulu przysypia sobie przy piersi, ssie trochę według mnie za krótko i w związku z tym szybko robi się głodna. Mam kilka metod na budzenie jej: masowanie stópek, drapanie po plecach, cmokanie (czasem działa), dotykanie do noska. I tak je za krótko. Będziemy nad tym pracować w przyszłym miesiącu :)
Panna Lulu ma mały problem ze snem, to znaczy strasznie się przez sen rzuca i kwęka. Wiem, że to normalne, ale nieco stresujące – dla mnie, że coś z nią nie tak i dla niej, bo się czasem budzi. Zawijanie w pieluszki zmniejsza ryzyko bycia zaatakowaną przez własne rączki, ale rączki nie dają za wygraną i za wszelką cenę starają się oswobodzić. Niedawno spróbowałam ją położyć nieowiniętą, bo trochę mam już dosyć tego wiązania, ale… jeszcze za wcześnie. Na początku jak nie usnęła przy piersi, wkładałam ją w chustę i dopiero tam odpływała. Teraz mam już kilka metod usypiana, chusta to ostateczność – jak muszę coś w domu zrobić, albo na spacer. Dobrze sprawdza się bujanie na fotelu, ewentualnie trzymanie Panny Lulu w ramionach i kiwanie się na boki lub chodzenie, no i oczywiście szumienie. W nocy w ogóle nie przejmuję się usypianiem, nie chce spać – niech nie śpi, ja zasypiam od razu, jak tylko wyjmę pierś z jej ust (a czasem nawet wcześniej). Zdarza się, że uspokaja i usypia również smoczek. Na początku byłam przeciwna temu wynalazkowi, bałam się, że Panna Lulu się od niego uzależni, ale teraz doceniam… chwile spokoju.


Karmię piersią, choć z początku były problemy. Przez pierwsze dwa dni nie miałam pokarmu i Panna Lulu była na butli. Ale byłam zdeterminowana i po kilku ciężkich chwilach, pękających brodawkach i obrzękach doszłam z laktacją wreszcie do ładu. Niestety cały czas czekam, aż ta czynność będzie mi sprawiała przyjemność… fizyczną, bo psychiczną sprawia niewątpliwie.
Zdaję się, że Panna Lulu rośnie, co niby oczywiste, ale jak się na nią patrzy codziennie, prawie przez cały czas, to trudno uchwycić różnice. W ubrankach cały czas się topi, ma kilka, których używamy na okrągło, choć wraz z gośćmi pojawiają się kolejne :) Niestety spod spowijających Pannę Lulu pieluszek niewiele widać.
Przyjęliśmy już trochę gości – głównie rodziny. Oczywiście wszyscy się rozpływają jaka Panna Lulu śliczna… spróbowaliby mówić inaczej. Sami byliśmy z nią raz, u sąsiadki na śniadaniu – cały czas spała… a towarzystwo się zachwycało :) Niedługo zaczniemy się ruszać, bo przecież ile można siedzieć w domu. Spacery po lesie nam już przestały wystarczać.
Największe wyzwanie mojego ekorodzicielstwa (jak do tej pory), czyli pieluszki wielorazowe sprawdzają się nienajgorzej. Udaje mi się robić prania co drugi dzień, choć musieliśmy dokupić trochę ręczniczków w IKEI, bo idą tego jakieś straszliwe ilości (szlag by mnie trafił, jakbym tyle jednorazówek musiała wyrzucać). Na początku wkładałam do otula cza pojedyncze ręczniczki, teraz wkładam po dwa – bo inaczej wycieka. Tetra też się sprawdza (jakiś czas temu pisałam, że wydaje mi się za gruba, ale już nie mam takiego wrażenia). Problem jest z wkładami chłonnymi – są sztywne i kiedy Panna Lulu śpi na boku – to zdarza się, że coś tam wycieknie. Przez to nie nadają się niestety na noc (na razie). Muszę się też przyznać – użyłam kilka razy jednorazówek (dostaliśmy 2 paczki w prezencie)… w tych to dopiero wycieka… beznadziejne są! (wiodąca firma trochę lepsza od tej drugiej na liście).
A ja doszłam już prawie do siebie. Denerwuje mnie tylko ta sflaczała piłka z przodu. Od niedawna robię brzuszki, żeby jako tako wyglądać. Jeść mi się chce bez przerwy, więc trochę się oszukuję produktami razowymi i bez tłuszczu. Nie mam wagi, więc nawet nie wiem ile mi po ciąży zostało kilogramów do zrzucenia :)

3 komentarze:

  1. ja mam zupelnie inne doswiadczenia w kwestii spania- moje dziecko rzeczywiscie je i spi :) tez ciagle glodna je glownie butelke a ja dokarmiam raz dziennie (poki co) wlasnym mlekiem, choc pierwsze 4 dni mala byla tylko na moim mleku. Uzywamy poki co jednorazowek, nie zgadzam sie ze przeciekaja, nigdy nie mamy sikow i kupy poza gaciami! wielorazowki czekaja az mi sie polepszy bo cesarka z utrata 2 litrow krwi to nie przelewki a moj biedny maz i tak ma wystarczajaco roboty! dzis Krysia skonczyla tydzien i wyszlysmy do ogrodka na troszke :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobie nie przeciekają - super, mnie tak. Panna Lulu śpi na boku i wtedy właśnie dzieją się te potworności :)

    OdpowiedzUsuń