poniedziałek, 5 września 2011

Warsztaty w Nieszawie, czyli analiza snów


Takie cuda mi się śnią… a ponieważ sny w ciąży są specyficzne, o snach postanowiłam napisać. Było więc tak: Maciek kupił bilety w PKP do Nieszawy, gdzie miały się odbyć warsztaty medytacyjne. Ciekawe czy byśmy dojechali, gdyby to było naprawdę :) ostatnio PKP nie rozpieszcza pasażerów. Niestety jedyny dostępny termin wypadał w moje urodziny i byłam niezadowolona. Wytłumaczyłam sobie jednak, że imprezę przełożę, a warsztaty mogą być fajne. A potem mi się przypomniało, że jestem w ciąży, że już mi się termin zacznie i mogę w każdej chwili rodzić, a w Nieszawie niekoniecznie. Jeszcze we śnie Nieszawę zlokalizowałam na zachodzie Polski (po przebudzeniu sprawdziłam i okazało się, że jest całkiem niedaleko – między Włocławkiem a Toruniem, pewnie przejeżdżam tędy jadąc nad morze, stąd mi się ta nazwa przypałętała).
Z tymi snami przeszłam już kilka etapów i chyba miał rację Jung, który twierdził, że sny odzwierciedlają nasze obawy. Pamiętam niewiele snów niezwiązanych z ciążą i dzieckiem, widocznie te kwestie bardzo głęboko tkwią w mojej podświadomości. Maćkowi też się czasem śni maleństwo, też trochę przeżywa.
Na początku ciąży śniły mi się różne sytuacje zagrożenia: że jadę samochodem i mam wypadek, albo płynę łódką, która się wywraca. Oczywiście za każdym razem budziłam się zlana potem. Takie sny minęły mi po zakończeniu pierwszego trymestru, widocznie świadomość spadku zagrożenia utraty ciąży podziałała.
Potem miewałam sny o dziecku, że już jest na świecie, ale nie potrafię sobie z nim radzić. W jednej z historii zostawiłam malucha na suszarce do prania ustawionej na trawniku przed blokiem i gdzieś sobie poszłam. Blokowisko było duże i nie mogłam potem dziecka znaleźć. Obudziłam się z odczuciem że jestem wyrodną matką.
Tylko jakoś porodu się nie boję… jeszcze. W snach jest łagodnie, krótko, bezboleśnie… tylko potem okazuję się wyrodną matką :( 

1 komentarz:

  1. no widzisz a ja nie mam snow o ciazy i malej. mam mase dziwnych snow ale jakos z zupelnie innej planety...

    OdpowiedzUsuń