niedziela, 24 czerwca 2012

9+9

Post z poślizgiem wakacyjnym. Powinien pojawić się tu 20 czerwca... trudno, byłam odsieciowana.


Panna Lulu skończyła właśnie 9 miesięcy, czyli żyje już dłużej na świecie niż w brzuchu. Podobno Japończycy mierzą wiek od chwili poczęcia. Duża już z niej dziewczynka, nie mogę się nadziwić... ale to banał, wiem.
Zaczęła Panna Lulu w tym miesiącu czołgać się i przemieszczać. Do tego przemieszczania musi mieć oczywiście jakąś motywację, smoczek, albo zabawkę oddalaną o kilka pełznięć. Jak jest za daleko, to jest awantura. Po co się męczyć, jak można wykorzystać rodzica. A głupi rodzic się daje manipulować... bo takie małe, bo samo jeszcze nie umie... ech.
Sama jeszcze Panna Lulu nie siada, ale posadzona siedzi pewnie. Przewraca się najczęściej specjalnie, kiedy chce zmienić pozycję i podczołgać się do czegoś fascynującego (najczęściej nie jest to oczywiście zabawka). Pozycja siedząca jest dla Panny Lulu w dużej mierze satysfakcjonująca. Lubi się bawić patrząc na wszystko z góry. Miła odmiana. A niedługo będzie jeszcze wyżej.
Na nocniku też lubi siedzieć. Mamy pewne sukcesy. Często udaje się zrobić na nocnik kupkę. Panna Lulu zdaję się zaczyna kojarzyć tron z własną fizjologią. Z siusianiem na razie kiepsko, często zdarza się, że robi je tuż przed posadzeniem na nocniku (na tetrze to widać i czuć).
Jeżeli chodzi o gadanie, to repertuar rośnie, ale "mamy" jak nie było, tak nie ma. 
Obawiałam się przez chwilę, że Panna Lulu zrezygnuje z karmienia piersią. Chcę ją jeszcze przez jakiś czas karmić, więc nie bardzo mi się to podobało. Zaczęło się od tego, że zależało mi na wieczorze panieńskim, żeby sobie wreszcie wyjść i nawet się napić:) Podałam więc Pannie Lulu butelkę. Jak już się raz poda takiemu  małemu leniuszkowi butlę, to będzie się awanturował, że mu z piersi za wolno leci. Na szczęście jakoś to opanowałam i teraz karmię trzy razy dziennie: po obudzenie, koło południa i wieczorem. A butelka służy do wody, albo rozwodnionych soków, bo niekapek niestety nie został zaakceptowany. Martwiłam się, że Panna Lulu za mało pije... teraz pije jak smok. 
Oprócz piersi oczywiście własnoręcznie przyrządzone papki. Nad morzem próbowałyśmy ryb - wcinała moja córka aż jej się uszy trzęsły. Smakosz mały mi rośnie.  
Ach... byłabym zapomniała. Panna Lulu znowu przesypia noce. Zasypia przy piersi koło 19 i śpi do 5.30. Niestety, potem już rzadko kiedy śpi dalej, co wcale a wcale mi się nie podoba. Trzeba by ją może przestawić na zasypianie o 20, ale jesteśmy już tak mocno przyzwyczajeni do siódmej (oczywiście zdarzają się liczne wyjątki od tej reguły), że ciężko to będzie zrobić. W ciągu dnia są jakieś dwie marne drzemki - godzinne, Panna Lulu sama decyduje kiedy ma na nie ochotę, więc wypadają o różnych porach. Zaczyna się to mam wrażenie trochę normować, cieszę się, że moja córka staje się osóbką poukładaną i konsekwentną, bo mamusi czasem tych cech brakuje:) 

3 komentarze:

  1. rośnie dziewczę i w wiek, i w siłę, i w umiejętności! 9 miesięcy!! wow... pocieszę Cie, że i u nas w podobnym wieku było wykańczające nas wstawanie o 5-5:30, przestawianie nic nie dało, niestety, ale na szczęście ten okropny proceder sam się skończył.
    a z ciekawości zapytam - jaki sok dajesz Lulu? (ja olałam soki kupne, oczywiście; toleruję dla Igiego tylko wodę - z jakością owoców i warzyw oraz ich ceną na tyle średnio, że jakoś nie mam weny wyciskać)

    OdpowiedzUsuń
  2. na razie daję niestety kupne z dużą ilością wody (3/4 wody, 1/4 soku, wyciskać też nie zamierzam, za mało mam miejsca na sokowirówkę, ale planuję gotować kompoty
    często daję też samą wodę, Panna Lulu nie ma nic przeciwko, byle by było z butelki - stała się jej wielką fanką

    OdpowiedzUsuń
  3. Sokowirowke mam, wkurza mnie jej mycie. I jakosc owocow... Wode za to mamy cudna, smaczna. Tutaj niestety kazda mineralka smakuje jak sciek... Juz wiem, dlaczego kiedys "nie lubilam " wody. Ja do sokow mocno nieprzekonana ;)

    OdpowiedzUsuń