wtorek, 5 czerwca 2012

Słoiczkom mówimy nie

Nie ufam gotowym papkom dla dzieci - tych w słoiczkach. Nie przekonuje mnie, że są zoptymalizowane i ekologiczne. Nie wierzę, że coś z tak długim okresem trwałości, co nie musi stać w lodówce jest wystarczająco dobre dla mojego dziecka. Eksperci twierdzą, że spora część wartości odżywczych znajdujących się w gotowych daniach dla dzieci nie jest przyswajalne przez organizm. Zapewnienia o dobrej jakości produktów też jest przesadzone, może normy dla posiłków dla dzieci są ostrzejsze, ale cały czas nie są to normy, które mnie zachęcają. Wielcy producenci papek muszą brać towar od wielkich producentów rolnych, a tacy zawsze będą używać sztucznych nawozów i pestycydów.
Zdecydowałam gotować dla Panny Lulu sama. Odwiedzam ekologiczne sklepy, kupuję zabrudzoną ziemią marchewkę i pietruszką (w hipermarketach już nie do pomyślenia). Trochę narzekamy na niewielki wybór - wiadomo jeszcze niewiele nowalijek, ale już niedługo... Już niedługo będą też pierwsze plony z własnego ekologicznego ogródka.
Zaczęłam rozszerzanie diety Panny Lulu od podawania jej kaszki manny w 6 miesiącu. Według zaleceń polskich dietetyków podawanie dziecku od 5-6 miesiąca kaszki zawierającej gluten zmniejsza ryzyko wystąpienia cukrzycy, celiaklii i uczuleń na gluten. Potem pojawiły się jabłka, dynia, ziemniaki i marchewka. Na początku było jedno danie - w 7 miesiącu, w ósmym pojawiły się dwa kolejne. W międzyczasie oczywiście pierś na żądanie.
Oto kilka przepisów na własne papki. Przygotowuję porcję na 2-3 dni, dzielę i wrzucam do lodówki.
Pierwsze obiadki:
- 2 ziemniaki, 1/3 marchewki, 1/6 pietruszki, kilka kropel ekologicznej oliwy z oliwek.
Potem doszedł seler, ale Panna Lulu pluła papką, więc selera sobie darowałyśmy, por i królik (Panna Lulu bardzo lubi, na razie nie mam odwagi prowadzić ją bez mięsa - za mało jeszcze wiem).
Desery:
- 1/4 tartego jabłka, choć staram się używać tylko produkty miejscowe kupiłam raz Pannie Lulu w sklepie ekologicznym kiwi i zmieszałam z jabłkiem - bardzo jej smakowało
- prużone jabłko z przecierem z dyni (świeżej nie ma)  i kaszką manną (1-2 łyżeczki)
- kaszka jaglana z jabłkiem i dynią
Śniadania:
- daję Pannie Lulu ekologiczne kaszki błyskawiczne z mlekiem modyfikowanym (nie znoszę odciągać własnego) - no dobra tu idę na łatwiznę
Inne obiadki:
- 3 łyżki ryżu, 3 łyżeczki przecieru pomidorowego, 1/3 marchewki, kilka kropel ekologicznej oliwy z oliwek (może być opcja z królikiem - jeszcze nie próbowałam innego mięsa - królik zalega w zamrażarce)
- 5 łyżek kaszy jaglanej, 1/3 marchewki, 1/6 pietruszki, kilka kropel ekologicznej oliwy z oliwek (może być opcja z mięsem, ale nie daję Pannie Lulu mięsa codziennie)
Oczywiście konfiguracje mogą być przeróżne, na bazie ziemniaków, ryżu lub kaszki jaglanej. Niedługo zaczniemy wprowadzać nowe warzywa i owoce. Nad morzem spróbujemy ryby.

A w moim życiu prywatnym... pobraliśmy się z Maćkiem. "Był piękny ślub, wesele huczne potem, on u jej stóp swe serce złożył złote" - jak śpiewam Pannie Lulu.

9 komentarzy:

  1. Gotowanie Dziecku to ogromna frajda, satysfakcja i mega przyjemność :) Na moim blogu mam dużo przepisów na dania więc zapraszam :)

    Od początku gotuję dla mojej Panny. U mnie nie ma ekologicznego sklepu więc wspomagam się mrożonymi warzywami - zdrowszymi od tych z bazaru czy hipermarketu ;)Teraz gotuje już prawie dorosłą zupę i karmię odrobinę tym co my jemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram!!!! Już się nie mogę tego gotowania doczekać! Poza tym... lubię jakość, nawet jeśli będzie mnie to kosztowało dodatkowy czas. Zupkom w słoikach też mówię nie! Chcę wiedzieć co jem, więc będę chciała wiedzieć co je moje dziecko... a to osiągnę tylko gotując mu sama. Nie ma innej opcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie na początku młody jadł to co ja ugotowałam - zwłaszcza dynię. Teraz zaś nie chce i niestety lecimy na słoikach. Życie,a już zwłaszcza dzieci mocno weryfikują nasze chciejstwa i postanowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panna Lulu za kupnymi słoiczkami nie przepada. Dwa razy miałam sytuację podbramkową i musiałam jej takie dać. Owoce jeszcze jako tako, ale zupki kategorycznie odmówiła.

      Usuń
    2. U nas był czas, że Młoda nie chciała NIC jeść. Słoiki kupowane ratowały porę obiadową jako tako.

      Usuń
  4. Kryska je wszystko najlepiej z naszych talerzy. niestety wiele rzeczy musze miksowac bo gapa gryzie jogurt a makaronik np lyka. :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram domowe objadki! W Niemczech zalecaja uzywania oleju rzepakowego. Ja tez czesto stosuje morzonych warzyw. Miesa z krolika tutaj nie widzialam..

    OdpowiedzUsuń