poniedziałek, 16 marca 2015

Półtora

Syn właśnie skończył półtora roku i z jednej strony nie wiem kiedy i "przecież niedawno był taki malutki", ale z drugiej bardziej go traktuję jako dziecko na poziomie panny Lulu. Panienka w każdym razie nigdy od nas nie usłyszała, że ma mu w czymś ustąpić, bo jest mniejszy. Nie, nie faworyzujemy jej :) W domu panuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy.
Jest ten nasz Stach jakiś taki doroślejszy, nie cackamy się za bardzo (nie ma na to czasu czasu), a on łapie w lot o co chodzi. Gadać nie gada zbyt dużo, ale wiadomo o co mu chodzi, tak jakoś intuicyjnie. Buduje z klocków, włazi na wszystkie krzesła, stołki, stoły i blaty i w ogóle jest bardzo sprawny. Wie czego chce i na szczęście nie są to rzeczy wydumane (jak u panienki), więc realizacja potrzeb zachodzi bez większych spięć. Czasem położy się co prawda na podłodze z rykiem, ale nie tak w końcu często.
Oczywiście również jest niejadkiem, jak panna Lulu, ma swoje smaki i poza tym nic. Najgorsze, że zupełnie te smaki nie współgrają ze smakami panienki, więc gotować trzeba osobno. Ale na przykład lubi brokuły, po kim?
Mam wielką potrzebę odstawienia syna od piersi, ale idzie mi jak krew z nosa. Od jakiegoś czasu nie karmię już w dzień, ale wieczór i noc bez cyca nie mają szans. Mlekiem krowim pluje. Najgorsze, że budzi się w nocy (nie pamiętam już przespanej całej nocy), przysysa się i ssie... i ssie... i ssie... a mnie szlag trafia, bo z jednej strony chcę spać, a z drugiej "ileż można tak ssać?" i po pewnym czasie zaczyna boleć. Nie chcę, żeby za bardzo to przeżył, więc realizuję odstawianie metodą małych kroków, ale muszę się sprężyć, bo mam kilka pomysłów, których z synem przy piersi zrealizować się nie da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz