wtorek, 21 lipca 2015

Tracę serce

No wiem, spóźniam się z wpisami... i ogólnie tracę serce dla bloga... no bo brak czasu... wiem, że to wspaniała pamiątka, ale komu się to będzie chciało tak na prawdę czytać? Nie chcę jeszcze podejmować decyzji o zakończeniu pisania, ale nie obiecuję regularności. Ostatnie wpisy to i tak głównie narzekanie na dzieci... czyli nic fajnego. Koleżanka to skwitowała "takie życie"... takie życie.

A dzieci w miarę zdrowe, jedzą nawet nieźle (zwłaszcza lody), rosną, śpią (za krótko) i jakoś sobie ten czas leci. Panna Lulu wakacyjnego przedszkola nie polubiła, za każdym razem jak po nią przyjeżdżałam bawiła się sama, więc jak tylko dostała katar to zdecydowałam, że już dłużej chodzić nie będzie (cała nadzieja w babciach). Stach ma problemy z wieczornym zasypianiem, co skutkuje tym, że sama chodzę późno spać i się nie wysypiam (i patrzcie - znowu marudzę).