wtorek, 14 marca 2017

W kwestii imion

Mam na imię Magda... w moim pokoleniu było to bardzo popularne imię... chyba już o tym pisałam. W skrócie - przeszkadzało mi to, że moje imię ani trochę nie jest oryginalne (choć właściwie jest, bo nie jestem Magdalena, ale Magda, ale kto na to zwraca uwagę?). Maciek ma na imię Maciek - również popularne w tamtych czasach.

Nadając dzieciom imiona mieliśmy więc potrzebę wybrać coś poniżej pierwszej dwudziestki najpopularniejszych. Oprócz tego w każdym przypadku kierowaliśmy się jakimś kluczem i tak:

Panna Lulu nazywa się ŁUCJA, bo w dzieciństwie uwielbiałam książki o Narnii, a Łucja - jedna z bohaterek, była moją ulubioną. Wspomnę tylko, że Panna Lulu również ją polubiła oglądając niedawno nakręcone filmy z tej serii.

Stach nazywa się STANISŁAW z kilku powodów. Maciek miał fajnego kolegę, o bardzo jak na swoje czasy oryginalnym imieniu - Staś. Poza tym w okresie Stachowej ciąży zaczytywaliśmy się Lemem. Teraz imię Stanisław robi się coraz bardziej popularne... niestety.

A Kwiatek ma na imię FLORA i z tym wiąże się najdłuższa historia:) Pojechaliśmy sobie bowiem na romantyczny wypad do Budapesztu. Tylko we dwoje, dzieci zostały z dziadkami. Należało nam się po tylu latach. Zwiedzanie, wino, czas tylko dla siebie... Wynajęliśmy mieszkanie w samym centrum, w zabytkowej kamienicy. Dziewczyna, która nas do tego mieszkania  zaprowadziła miała na imię Flora. Zażartowałam,  że jeśli będzie dziewczynka damy jej na imię Flora... i stało się... choć nie planowaliśmy:)