czwartek, 18 sierpnia 2011

Szczepienia

Jest taki nurt w eko-rodzicielstwie, który mówi „nie szczepić”. I z tym się kategorycznie nie zgadzam. Z jednej strony trochę świństwa jest w to biedne dziecię pompowane… ale mimo wszystko. Choroby przeciw którym szczepionki chronią siały ogromne spustoszenie wśród dzieciaków na przestrzeni wieków. Nie chcę żeby moje dziecko doznało: uszkodzenia mięśnia sercowego (błonnica), trwałego uszkodzenia mózgu (krztusiec), zaników mięśni, porażeń i niedowładów (polio), marskości wątroby (WZW), nie mówiąc już o rozwiązaniach ostatecznych (tężec czy gruźlica). Zdaję sobie sprawę, że szczepionki nie są do końca bezpieczne, ale zdecydowanie bardziej niebezpieczne wydają mi się choroby.

Oczywiście przyjrzałam się zagadnieniu trochę bliżej. Na szczęście na rynku jest wiele preparatów i można wybrać te, które nie posiadają substancji szkodliwych, lub posiadają ich mniej. Nawet jeżeli nie są to szczepionki darmowe proponowane przez szpital, czy przychodnię, można dokupić odpowiedni preparat.
Najgorsze świństwo, które występuje w wielu szczepionkach to tiomersal  – związek toksycznej rtęci. W części krajów zawierające tą substancję szczepionki zostały już wycofane, w Polsce jeszcze nie. Po wielokrotnym stosowaniu preparatów z tiomersalem obserwowano wyższe niż dopuszczalne stężenie rtęci w tkankach. A w nadmiarze rtęć w ludzkim organizmie niszczy błony biologiczne i zakłóca wiele procesów biochemicznych. Na polskim rynku tiomersal występuje najczęściej w szczepionkach na WZW typu B i trójskładnikowych: błonnica, tężec, krztusiec.    
Nie za dobre są również związki aluminium (glinu), które mogą powodować bóle mięśni i stawów, a także słabość mięśni. Niestety związki glinu są powszechnie stosowane i nie da się ich zupełnie wyeliminować. Zwiększają one bowiem odpowiedź immunologiczną na szczepionkę.
Należy przede wszystkim czytać ulotki i pytać się lekarzy jakie jest niebezpieczeństwo stosowania. Dotyczy to również w dużej mierze alergików, bo szczepionki mogą zawierać substancje uczulające: żelatynę, białka jajka kurzego czy antybiotyki.   
Warto też powiedzieć lekarzowi jeżeli zauważyliśmy coś niepokojącego. Pediatra powinien zgłosić ten fakt wyższej instancji (cokolwiek nią jest). W Polsce wszystkie szczepionki są teoretycznie bezpieczne, bo mało kto informuje o problemach.  

* Pisząc ten post korzystałam między innymi z artykułu Marii Mrozińskiej, Ewy Bernatowskiej i Ewy Mik „Skład i bezpieczeństwo szczepionek”. Można go znaleźć w Internecie. Do tekstu dołączona jest tabela zawierająca skład szczepionek dostępnych na polskim rynku.  

1 komentarz:

  1. Brawo Magda!!! Z niepokojem docieraly do mnie informacje o tym trendzie w PL. Popieram :)

    OdpowiedzUsuń