Ostatnio
pożegnałam się z kurczakiem, nie będę go więcej jadła chyba, że nadarzy się
jakiś ekologiczny. Od dawna zdaję sobie sprawę, że jego mięso nie jest zbyt
zdrowe, ale dopiero Panna Lulu mnie zmobilizowała do dokładniejszego
zainteresowania się tematem. Powinnam co prawda pożegnać kurczaka już w ciąży, ale
mądrość przychodzi z czasem:)
Wgryzłam się
nieco w temat, bo nie chciałam rozstawać się z tym dość jednak smacznym i
zdawałoby się zdrowym produktem bez powodu. Straszy się, że kurczaki faszerowane
są hormonami, więc zaczęłam analizować skład pasz i … hormonów brak. Okazało
się, że hormony wytwarza sam brojler, odmiany drobiu są tak wyselekcjonowane,
żeby ich organizmy produkowały o wiele więcej hormonu wzrostu niż kurczęta
hodowane w sposób naturalny. Mieszanka paszowa zawiera jedynie odpowiednie
ilości składników odżywczych, które wykorzystują naturalny potencjał. Dzięki
takim zabiegom przyrost wagi jest niesamowity – 2 kg w ciągu 37 dni – nawet małe
dzieci tak szybko nie rosną. Wysoki poziom hormonu wzrostu w mięsie skutkuje
skłonnością smakosza do otyłości, a u dzieci szybszym wzrostem i przyspieszonym dojrzewaniem płciowym.
Przyrost masy
brojlera jest więc sztuczny. Nie wynika z tego, że kurcze blade biega sobie
radośnie po podwórku i skubie trawkę. Na fermie ma raczej mało miejsca na
bieganie, tłoczy się z innymi brojlerami i nigdy nie ma szansy ujrzeć błękitnego
nieba – na pewno nie są to szczęśliwe kurczaki. Pasza zawiera bardzo duże
ilości białka, które zamieniane są na masą mięśniową. W naturze i w chowie
gospodarskim kurczak nigdy nie miałby szansy dostać takiej mieszanki, bo ziarna
zbóż mają znacznie mniej białka. Nie mają też sztucznych aminokwasów i antybiotyków.
Przy produkcji
masowej zawsze problemem są choroby. Mięso kurczaków w ok. 80% ma na sobie bakterie Salmonelli i E. coli, które co prawda giną w wysokich temperaturach, ale można
się nimi zarazić podczas przygotowywania posiłku. Podobno w mięsie kurcząt jest
porównywalna ilość cholesterolu co w wołowinie i wieprzowinie, nie jest więc to
mięso zdrowsze, jak często się mówi.
Pomyślałam, że
przerzucę się na indyka, ale zdaję się, że jest produkowany podobnie i jego
mięso nie jest ani trochę zdrowsze. Co mi więc pozostaje?... soja?
Smutno to zabrzmi ale nic brojlerom po wybiegu i niebie. Te kurczaki są tak ciężkie, że wcale nie mają ochoty się poruszać. Co roku na dniach SGGW jest mini zoo a tam między innymi brojlery i uwierz, one nie spacerują, siedzą biedaki gdzie je zostawili. Obawiam się, że przy kurczakach mięsnych system utrzymania nie ma tak kolosalnego znaczenia jak kwestia rasy, co innego nioski, które bardzo chętnie korzystają z wybiegu :), dlatego staramy się kupować tylko jajka "wolnowybiegowe".
OdpowiedzUsuńnie jest to nowość, jednak dobrze, że o tym piszesz. nie nowość, a jednak kurczak to zazwyczaj pierwsze mięso, jakie podaje sie dzieciom w 6 miesiącu. albo i wcześniej, ajk ktoś zdecyduje wprowadzanie stałego jedzenia przez zalecanym czasem.
OdpowiedzUsuńludzie nadal sie dziwia, dlaczego moje dziecko nie je miesa. a ja doprawdy nie wiem, co im powiedziec... ;)
Też mnie ten temat ostatnio zainteresował. Przykra sprawa, że powstał przemysł który ma za zadanie przerobić paszę na mięso drobiowe.
OdpowiedzUsuńkapelusznik.vipower.pl
Pozdrawiam