poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Panna postępowa

Jedenaście miesięcy za nami. Panna Lulu powoli przestaje być niemowlęciem, staje się dużą dziewczynką:) Dużą charakterną dziewczynką, która wie czego chce i jeżeli jest to wystarczająco blisko i nic ciekawszego nie stanie na przeszkodzie, to do tego dąży z uporem maniaka.


Panna Lulu zrobiła przez ostatni miesiąc szalone postępy ruchowe. Raczkować jej się nie chce, bo przecież opanowała czołganie na poziomie mistrzowskim. Mam nadzieję, że nie zgarną mi jej przez to do wojska. Problemem nie jest już klękanie, siadanie i nawet wstawanie. Tak, tak jakiś tydzień temu zmywałam sobie w najlepsze spoglądając od czasu do czasu na Pannę Lulu. Patrzę siedzi koło kanapy - luz, patrzę drugi raz - stoi... hmmmm... biec i ratować, czy obserwować sytuację? Na szczęście bum było na pupę, obyło się bez wycia. Od tego czasu Panna Lulu wstaje co chwila, kiedy tylko jest się czego złapać. Ostatnio nawet robi pozycję nazwaną przez Maćka pająkiem - stoi na wyprostowanych rękach i nogach. Jeszcze się jednak nie przemieszcza, trochę na boki, ale o chodzeniu nie może być mowy.
A jeżeli chodzi o mowę, to dźwięki jakie wydaje Panna Lulu są coraz bardziej złożone, najbardziej ulubione brzmi jak "kajak" (skąd jej się to wzięło?). Niestety rodzice nie rozumieją o co panience chodzi... muszą się jeszcze wiele nauczyć.
Wróciła Panna Lulu na siatkę centylową. Była trochę za chuda, trzeba było więcej karmić. Nie było protestów, pełna współpraca, dwie papki dziennie wsunięte z niemałym apetytem, plus kaszka, owoce i pierś matczyna. Próbuję jej dawać pokarmy mniej zmielone, ale protestuje - wypluwa, albo połyka w całości. Za to owoce zjada sama, chętnie, dostaje do ręki, trzyma, gryzie. Nie wspominając już o chlebie, ciastkach (ekologicznych, bez cukru) czy chrupkach kukurydzianych. Zupki jednak trzeba rozdrabniać.
Nocnikowo bez rewelacji, czasem zdarzy się jakiś bunt, ale nie trwa długo. Na razie nie wygląda, żeby miała być w tej kwestii szybko samodzielna. Muszę się też przyznać, że się złamałam i w nocy zaczęłam używać jednorazówek, tetra nie dawała rady, wkłady chłonne też nie bardzo.
Śpi Panna Lulu w nocy dość długo, rzadko się budzi. Oczywiście śpi z nami, próby przekładania jej do łóżeczka kończą się niewyspaniem moim znacznym, bo się przebudza, orientuje i buntuje. A poza tym mnie jakoś tak smutno bez niej (Maciek się trochę wkurza). W dzień śpi dwa razy, a raczej spała dwa razy bo chyba się właśnie przestawia na raz, pożyjemy zobaczymy. Ja podobno przestałam spać w dzień kiedy skończyłam rok.
Już się zastanawiam jak uczcić pełną rocznicę, ale w międzyczasie jeszcze druga część wakacji... już za chwileczkę, już za momencik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz