poniedziałek, 10 września 2012

Lulu obieżyświat

Wróciliśmy z kolejnych w tym roku wakacji. Ciągamy tę naszą biedną córkę po Polsce całej, a ostatnio nawet po Europie. Wyszliśmy z założenia, że trzeba dziecku dostarczać różnorodnych wrażeń, a samemu nie ma co się ograniczać, bo z maluchem też można spędzić fajne wakacje.
W sumie wyjazdów było 5, co stanowi całkiem niezły wynik. Ani Maciek, ani ja nie spędzaliśmy nigdy wakacji tak intensywnie, a Panna Lulu nie ma przecież jeszcze nawet roku.
Najpierw były narty w Korbielowie. Wybraliśmy się z rodzicami, żeby na chwilę móc oderwać się od dziecięcia i poszusować. Panna Lulu miała 5 miesięcy i oprócz wypadających na moment wyjazdu pierwszej fali ząbkowania, nie było z nią najmniejszych problemów.
Na weekend majowy wybraliśmy się w Karkonosze pochodzić po górach. Panna Lulu spędzała dnie na świeżym górskim powietrzu ciągana w wózku, który okazał się nieoceniony (napisałabym "pochwałę wózka", ale nie chcę aby blog stał się blogiem reklamowym). Nie stanowiło to większego problemu, maluch nie był jeszcze wtedy mobilny i nie wyrywał się do świata. Przewijanie było dziecinnie proste, wystarczyło położyć Pannę Lulu na czymś płaskim, nie było szczególnego niebezpieczeństwa, że spadnie. Karmiłam ją na szlaku, trochę przygotowanymi w domu papkami, trochę piersią. Nałaziliśmy się po górach tym intensywniej, że ciągnąc albo pchając wózek. Wybieraliśmy co prawda tylko te szlaki, na których przeważały drogi mniej wyboiste, ale zdobyliśmy Odrodzenie, Strzechę Akademicką i Chojnik.
Podczas kolejnego wyjazdu - nad morze - pojawił się pewien problem, Panna Lulu zaczęła już co nieco rozumieć, coraz mniej spać i zwyczajnie nudziła się w samochodzie. Mam nadzieję, że ten problem zniknie, kiedy zmieni się jej fotelik, teraz nie może obserwować drogi i stąd, mam nadzieję, to całe niezadowolenie. Samo morze nie zrobiło na Pannie Lulu szczególnego wrażenia, za to piasek jak najbardziej. Zabawa była super, można było piasek przesypywać, ciskać dookoła, piaskiem się natrzeć i piasek pożreć. Preferuję miejsca odludne, więc piasek nie był brudny i jak się panience coś połknęło, to nie było tragedii.
Ominęliśmy sezon najbardziej urlopowy, pierwsze morze zaliczyliśmy w czerwcu, kolejne pod koniec sierpnia. Tym razem Panna Lulu już po plaży się przemieszczała, raczkowała  sobie w najlepsze (! - tak, tak Panna Lulu już raczkuje) w ogóle się na rodziców nie oglądając. Namiot plażowy okazał się absolutnie zbyteczny, nie było szans, żeby w nim wysiedzieć, trzeba było się zdać na krem z filtrem i kapelusz.
A teraz właśnie wróciliśmy z Barcelony. Mieliśmy na początku w planach Chorwację, chcieliśmy jechać samochodem, ale ponieważ Panna Lulu nie przepada zmieniliśmy plany. Podróż samolotem zniosła całkiem nieźle spała trochę, trochę szalała. Zwiedzanie też jakoś za bardzo jej nie męczyło, udawało nam się trafiać akurat w jej drzemkę. W metrze zawsze udało jej się oczarować kilka osób, które szczerzyły się do niej, a ona do nich. Każdego dnia staraliśmy się rozłożyć specjalnie zabrany z domu koc i pozwolić się Pannie Lulu trochę poprzemieszczać. Jak już miała dosyć wózka braliśmy ją na ręce. Pewnie trochę ją to wszystko męczyło, bywało intensywnie, temperatury do niskich nie należały, ale zawsze w pogotowiu była butelka z wodą lub sokiem, a i wrażeń miała Panna Lulu co niemiara.


Ale już na razie koniec wojaży, zmiennego planu dnia, przymykania oka na sadzanie na nocnik i innych wakacyjnych niekonsekwencji. A w przyszłym roku...

3 komentarze:

  1. Te wrażenia z podróży są niezwykle istotne. Ja z mini Ignasiem w chuście złaziłam okoliczne i dalsze gorki, kawiarnie, muzea i restauracje bliższe i dalsze. Nawet uroki odpieluchowania nie powstrzymały nas przed jazdą 400km i namiotem - wszystko sie da :) z każdego wypadu, a staramy się co weekend coś wymyślać - wracamy do domu z doroślejszym Małym Człowiekiem.
    To niesamowite!
    Gratuluję raczkowania! Burza w mózgu u Lulu teraz :) super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałaś o tym, by wyłączyć captcha?

      Usuń
    2. Mówiąc szczerze nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale osobiście tego nie lubię. Ja na szczęście nie muszę udowadniać, że jestem człowiekiem, kiedy odpisuję na komentarze, a sama rzadko komentuję, więc nie cierpię zbytnio. Jeżeli Ci to przeszkadza, to spróbuję wyłączyć:)

      Usuń