piątek, 21 marca 2014

Poskromienie złośnicy

Obcowanie od pół roku z dwulatką pozwoliło mi już mniej więcej rozeznać się i poukładać sobie kwestie związane z buntem Panny Lulu. Cały czas psuje nam to krew, cały czas musimy walczyć ze sobą, żeby nie sięgać po klasyczne metody wychowawcze. Nie chcemy karać, nie dajemy klapsów, staramy się nie krzyczeć (staramy się!). To dla nas wielka lekcja cierpliwości i pomysłowości. Ja wiem, że w moich ostatnich opisach kolejnych miesięcy Panny Lulu kwestia buntu przewija się cały czas, ale twórczość jest przecież sposobem na autoterapię. Są dzieci które przechodzą to łagodniej, są takie, które burzliwiej, to bardzo ważny okres w kształtowaniu tożsamości dziecka, a mnie zależy, żeby Panna Lulu wyrosła na szczęśliwego człowieka.



Obserwacje pozwoliły mi pogrupować buntownicze zachowania panienki, trochę mi to pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Często denerwuje Pannę Lulu złośliwość przedmiotów martwych, tłumaczę jej, że prawa fizyki obowiązują także ją, ale mi nie wierzy. Dużym problemem bywają również zaburzenia obowiązującego harmonogramu, zwłaszcza jak panienka jest senna. Ostatnio zrobiła koszmarną awanturę bo nie było ciepłej wody w kranie, trzeba było lać do miski wrzątek z czajnika. Oczywiście wkurza ją również, gdy czegoś się jej zabrania, a ponieważ staramy się być konsekwentni, bywa ostro.
Złość Panny lulu przyjmuje różne oblicza, czasem jest to zwykły krzyk (do opanowania), a czasem histeria. I tak jak nie radzę sobie z zachowaniami Panny Lulu typu rozbieranie się, czy siusianie w majtki (nie pojmuję tego i czuję się bezsilna), to histeria mnie za bardzo nie rusza. Histerię znam i w jakiś sposób rozumiem. Tez mi się zdarzało i pamiętam jak to jest. Wiem, że klaps nie pomoże, nie pomoże obrażenie się i izolacja. Podczas histerii potrzebne jest wsparcie, nawet jeżeli w czymś się nie zgadzamy. Ostatnio udało mi się ją zagadać i wyprowadzić tak skutecznie, że jeszcze pół godziny musiałam jej czytać i rozmawiać i śmiać się razem z nią zanim zasnęła. Nie lubię kiedy zasypia ze zmęczenia płaczem.
W ogóle najlepszą metodą na wszelkie problemy jest odwracanie uwagi. To wymaga pomysłowości i cierpliwości, to nie jest łatwa metoda, "patrz, leci ptaszek" już nie skutkuje.
Ale oprócz tego wszystkiego Panna Lulu jest cudowną dziewczyną, strasznie pomysłową, coraz bardziej wygadaną i słodką. Zaskakuje nas bystrością i tym jak zapamiętuje różne dziwne rzeczy, żeby je potem wyciągnąć w najmniej oczekiwanym momencie. Ostatnio zaczęła wszystkich całować, nie umie za bardzo jeszcze cmoknąć, dotyka tylko ustami, ale obdarowani pocałunkami i tak są w siódmym niebie. A najbardziej szczęśliwy jest chyba Stach. Relacje między rodzeństwem stają się coraz bliższe. Panna Lulu co prawda kontroluje, czy aby brat nie dorwał którejś z jej zabawek, ale często go zagaduje, głaszcze, podaje zabawki. Zwraca też na niego większą uwagę. Na razie wygląda to całkiem fajnie. Czy jest szansa na to, że rodzeństwo nie będzie się tłukło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz