poniedziałek, 12 grudnia 2016

Wywoływanie porodu, czyli świąteczne porządki czas zacząć

Skończyłyśmy właśnie 37 tydzień ciąży, czyli czas przestać się ze sobą cackać :) Chciałabym urodzić przed świętami, żeby się nie stresować i na luzie spędzić Boże Narodzenie z rodziną... mam wizję akcji porodowej przy stole wigilijnym... wolałabym tego uniknąć.

Jest jeszcze jeden argument - mam już dosyć. Po ciąży ze Stachem czułam niedosyt... teraz daleko mi do takiego odczucia... ta ciąża dała mi jednak w kość.

Co prawda mój ulubiony pan doktor (moje 3 ciąże prowadziło w sumie 5 lekarzy, więc wiem co mówię) twierdzi, że są milsze sposoby wywoływania porodu niż sprzątanie, ale przecież jedno nie wyklucza drugiego :)

Do tej pory nie byłam za bardzo aktywna, oszczędzałam się. Teraz dostałam zastrzyk mocy... i już mnie tak nie boli... i już się tak nie męczę... i mi się chce. A akurat dobrze się składa, bo czas na sprzątanie. Dom zapuszczony, a gniazdo trzeba przecież wić. Dzisiaj na tapecie mycie okien (obliczyłam że umyłam jakieś 32 m2 szyb), konserwacja powierzchni płaskich, pranie, prasowanie, zakupy, gotowanie... no i jeszcze trzeba domek z piernika upiec, bo wczoraj nie zdążyliśmy wykonać zadania z kalendarza adwentowego. Ciekawe co będzie dzisiaj? (oczywiście ja pisałam zadania, ale nie pamiętam).


A Panna Lulu wczoraj wymyśliła super coś (nie wiem jak to nazwać). Bawiła się ze Stachem w potwory i stwierdziła: "kiedy potwór zaczyna płakać, zamienia się w dziecko". Jakież to romantyczne i jaki ma potencjał fabularny.

Ja oczywiście od razu spłyciłam, choć ugryzłam się w język i nie powiedziałam tego głośno, że "kiedy dzieci zaczynają płakać, zamieniają się w potwory".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz