To już trzy
miesiące i jak co miesiąc – podsumowanie. Największy sukces trzeciego miesiąca
to przesypianie nocy. Dziecko samo zdecydowało, więc nie mam dobrych rad jak
tego dokonać. Myślę, że miało tu znaczenie wprowadzenie rytuału: kąpiel, masaż,
kolacja, sen. Ale wczoraj na przykład Panna Lulu odmówiła kolacji, pruła się
przy piersi i nie chciała jeść. Dostała smoczek na uspokojenie i od razu
usnęła. Trochę mnie to martwi, bo mimo, że jada często (najczęściej co 2
godziny – odpuściłam przestawianie jej na rzadsze karmienia po tym jak zaczęła
przesypiać noce), ale krótko. Ssanie ma niezłe, to fakt dający się zauważyć
zwłaszcza przy rannym nawale, ale 5 minut to trochę mało. Tłumaczę sobie, że
ona przecież wie lepiej, ma niespaczony jeszcze instynkt i sama się nie
zagłodzi. Niedługo będziemy u pediatry, to zobaczymy, czy waga odpowiednia.
Podejrzewam
moją córkę o ząbkowanie. Niby na razie nic nie widać, ale ślini się i co chwila
wsadza łapki do buzi. Wydaje mi się też, że jej marudzenie (nie tylko wieczorne)
może być tym spowodowane. Podobno oznaki ząbkowania mogą się pojawić aż miesiąc
przed. U mnie pierwszy ząb wyrżnął się w 4 miesiącu, a to jak mówią
dziedziczne.
Aktywna jest
Panna Lulu coraz bardziej. Wyciąga rączki do zabawek i trąca je. Jeszcze nie
potrafi złapać, choć, jak się jej włoży grzechotkę do ręki, to nią wywija. Ustalił
się pewien schemat: przewijanie, jedzenie, zabawa, drzemka, tylko tuż przed
kąpielą nie dajemy jej zasnąć. Wieczorami robi się marudna, pruje się i nie
można Panny Lulu uspokoić. Długo zastanawialiśmy się o co jej chodzi. Wydłużyliśmy kąpiel – bo lubi i może
to był bunt przed zbyt krótką przyjemnością, było trochę lepiej. Zaczęliśmy mocniej
grzać, bo może jej zimno, znowu - trochę lepiej. Dopiero wczoraj ten bunt cyckowy
– może po prostu się wkurzała, że ją zmuszam do jedzenia. Niemądra mama.
Z pieluszkami
wielorazowymi jesteśmy już dość dobrze oswojone. Najlepiej sprawdzają się
ręczniczki z IKEI – mają idealny rozmiar na pupę Panny Lulu i otulacze –
rozmiar zero. Otulacze „all size” są troszkę za duże i niewymiarowe – będą na
później. W nocy zaczęły się sprawdzać wkłady chłonne – Panna Lulu już do nich dorosła.
Dokupiłam też wkłady chłonne bambusowe, też są fajne.
Zdrowie Pannie
Lulu dopisuje. Czasem zapłacze jeszcze przy robieniu kupki, ale zdarza się to
sporadycznie. Ma też ciemieniuchę – smarujemy olejkiem i wyczesujemy – powoli przechodzi.
Coraz częściej
wychodzimy i przyjmujemy gości. Panna Lulu troszkę się tym stresowała i
następnego dnia dawała o tym znać sporym pawiem. Teraz, kiedy dużo dookoła się
dzieje, wkładam Pannę Lulu w chustę. Jest spokojna, obserwuje sobie wszystko z
bezpiecznego miejsca, po czym zasypia nawet w największym hałasie.
To już teraz z
górki – ani się obejrzymy, a dziecko nam się z domu wyprowadzi :)
krysia ma juz zabek....masakra!
OdpowiedzUsuńszybką masz dziewczynę :)
OdpowiedzUsuń