wtorek, 20 grudnia 2011

Kwartał


To już trzy miesiące i jak co miesiąc – podsumowanie. Największy sukces trzeciego miesiąca to przesypianie nocy. Dziecko samo zdecydowało, więc nie mam dobrych rad jak tego dokonać. Myślę, że miało tu znaczenie wprowadzenie rytuału: kąpiel, masaż, kolacja, sen. Ale wczoraj na przykład Panna Lulu odmówiła kolacji, pruła się przy piersi i nie chciała jeść. Dostała smoczek na uspokojenie i od razu usnęła. Trochę mnie to martwi, bo mimo, że jada często (najczęściej co 2 godziny – odpuściłam przestawianie jej na rzadsze karmienia po tym jak zaczęła przesypiać noce), ale krótko. Ssanie ma niezłe, to fakt dający się zauważyć zwłaszcza przy rannym nawale, ale 5 minut to trochę mało. Tłumaczę sobie, że ona przecież wie lepiej, ma niespaczony jeszcze instynkt i sama się nie zagłodzi. Niedługo będziemy u pediatry, to zobaczymy, czy waga odpowiednia.
Podejrzewam moją córkę o ząbkowanie. Niby na razie nic nie widać, ale ślini się i co chwila wsadza łapki do buzi. Wydaje mi się też, że jej marudzenie (nie tylko wieczorne) może być tym spowodowane. Podobno oznaki ząbkowania mogą się pojawić aż miesiąc przed. U mnie pierwszy ząb wyrżnął się w 4 miesiącu, a to jak mówią dziedziczne.
Aktywna jest Panna Lulu coraz bardziej. Wyciąga rączki do zabawek i trąca je. Jeszcze nie potrafi złapać, choć, jak się jej włoży grzechotkę do ręki, to nią wywija. Ustalił się pewien schemat: przewijanie, jedzenie, zabawa, drzemka, tylko tuż przed kąpielą nie dajemy jej zasnąć. Wieczorami robi się marudna, pruje się i nie można Panny Lulu uspokoić. Długo zastanawialiśmy się o co jej  chodzi. Wydłużyliśmy kąpiel – bo lubi i może to był bunt przed zbyt krótką przyjemnością, było trochę lepiej. Zaczęliśmy mocniej grzać, bo może jej zimno, znowu - trochę lepiej. Dopiero wczoraj ten bunt cyckowy – może po prostu się wkurzała, że ją zmuszam do jedzenia. Niemądra mama.
Z pieluszkami wielorazowymi jesteśmy już dość dobrze oswojone. Najlepiej sprawdzają się ręczniczki z IKEI – mają idealny rozmiar na pupę Panny Lulu i otulacze – rozmiar zero. Otulacze „all size” są troszkę za duże i niewymiarowe – będą na później. W nocy zaczęły się sprawdzać wkłady chłonne – Panna Lulu już do nich dorosła. Dokupiłam też wkłady chłonne bambusowe, też są fajne.
Zdrowie Pannie Lulu dopisuje. Czasem zapłacze jeszcze przy robieniu kupki, ale zdarza się to sporadycznie. Ma też ciemieniuchę – smarujemy olejkiem i wyczesujemy – powoli przechodzi.
Coraz częściej wychodzimy i przyjmujemy gości. Panna Lulu troszkę się tym stresowała i następnego dnia dawała o tym znać sporym pawiem. Teraz, kiedy dużo dookoła się dzieje, wkładam Pannę Lulu w chustę. Jest spokojna, obserwuje sobie wszystko z bezpiecznego miejsca, po czym zasypia nawet w największym hałasie.
To już teraz z górki – ani się obejrzymy, a dziecko nam się z domu wyprowadzi :) 

2 komentarze: