Spieszę się
pochwalić, że od jakiegoś czasu Panna Lulu przesypia noce :) Zdaję się, że to
całkiem niezły wyczyn jak na dwumiesięcznego szkraba.
Na początku
jadała wieczorem, dwa razy w nocy i nad ranem, co jakieś 2,5 – 3 godziny. Potem
jedno nocne karmienie jakoś niezauważenie wypadło – przesypiała 4-5 godzin, a
teraz taka niespodzianka – 8,5 godziny!. Prawdopodobnie zaczęłaby przesypiać
noce kilka dni wcześniej, ale niespokojny sen niemądra mama brała za
przebudzenie. Wierzgająca i kwękająca, ale mimo to ciągle śpiąca Panna Lulu
budziła mnie od jakiegoś czasu w środku nocy. Postanowiłam przełożyć ją do
łóżeczka. Nie przyszło mi to łatwo, było mi bardzo smutno, że nie śpimy razem,
jakoś tak dziwnie i głupio. Ale chciałam zobaczyć jak wyjdzie… i wyszło
świetnie. Oczywiście pierwszej nocy ciągle się budziłam, bo łóżeczko Panny Lulu
jest tuż przy naszym, a wiercić się i kwękać przez sen nie przestała. Trochę
się martwiłam, że marznie, bo ma odkryte łapki i zimne nad ranem, ale cała
reszta jest ok., a ja przecież też często mam zimne dłonie.
Moja przyjaciółka
wysnuła teorię, że Panna Lulu przesypia noce, bo często je w dzień (najczęściej
niestety co dwie godziny) i nie zawsze śpi między karmieniami. Możliwe, ale
mnie się wydaje, że to Maćkowe geny śpiocha się odezwały :) Prawdopodobnie
pomogło też ustalenie wieczornego rytuału: kąpanie, masowanie, karmienie,
spanie.
I wszystko
super, tylko mi trochę tego wspólnego spania brakuje… i mam paskudne nawały
pokarmu nad ranem.
Krysia juz od jakiegos czasu spi 7 godzin pod rzad...:) ale wiercenie i stekanie tez mamy.
OdpowiedzUsuń