Byłam święcie przekonana, że jestem ostatnią osobą, która
wróci do pracy po urodzeniu dziecka. Planowałam siedzieć w domu i poświęcać
swój czas maleństwu, spełniać się jako matka. A tu nagle spadła jak z nieba
propozycja… zostania panią profesor.
Różne miałam w życiu pomysły „ kim chciałabym zostać”.
Kiedyś chciałam zostać naukowcem, potem piar-owcem i marketingowcem, potem mi
się poprzestawiało i już nie wiedziałam kim chcę być. Teraz jestem
nauczycielem. Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno – biolog w znajomym liceum szła na zwolnienie (a potem urlop macierzyński) i potrzebne było
zastępstwo. Więc jestem… na zastępstwo, prawdopodobnie do końca roku szkolnego,
a potem zobaczymy.
Miałam straszne wyrzuty sumienia, że zostawiam Pannę Lulu,
że ją opuszczam, że mnie przy niej nie będzie – taki lęk separacyjny. Ale
wytłumaczyłam sobie, że to tylko na 4 godziny tygodniowo, że jakoś damy radę.
Tak, tak… oczywiście, na pełen etat bym przecież nie poszła, ale i tak te 4
godziny wydawały mi się wiecznością. Na szczęście tylko przez chwilę.
Panna Lulu zostaje w tym czasie pod czujną opieką dziadków,
choć powoli zaczynają ustawiać się kolejki na kolejne dyżury:) Jest niestety
jeden mały problem – Panna Lulu nie chce jeść z butelki. Odciągam dzielnie
pokarm niezbyt wygodnym laktatorem, a ona nie je. Przyzwyczajona jeść co 2
godziny jest trochę nieszczęśliwa i jak tylko wracam dosysa się do piersi.
Martwi mnie to, ale niedługo zaczniemy wprowadzać inne smakołyki, więc może
problem zniknie.
A ja mam odskocznię. Nie myślę wyłącznie o praniu i pieluchach,
kupach, szczepionkach i usypianiu, mam coś swojego, mogę się realizować. Na
razie idzie mi raz lepiej, raz gorzej, uczę się na swoich błędach. Długo nie
miałam do czynienia z dydaktyką, ale czuję, że się rozwijam - staram się wprowadzać jak najwięcej metod aktywnych. Nie jest to pewnie
praca, którą będę wykonywać do końca życia zawodowego, pewnie jeszcze kilka
razy zmienię koncepcję, ale na razie mi się podoba. Lubię wyzwania.
Pani profesor trzyma kciuki za panią profesor :).
OdpowiedzUsuńNo to Pani profesor :) dla odprężenia zapraszam do zabawy http://podwojona-sroka.blogspot.com/2012/01/zdarza-mi-sie-ogladac-jak-mam-czas.html
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Można zajmować się Dzieckiem długo i ja mam tak w planach ale dobrze mi jak raz na 2 tyg. jadę na uczelnię :) reset totalny :)))
OdpowiedzUsuń