niedziela, 20 maja 2012

Skoczek

Panna Lulu kończy dzisiaj 8 miesięcy. Rośnie nam dziecko jak na drożdżach. Zaczyna nosić rozmiar 74, a niedawno pływała w 54. Ale cały czas jest maleństwem, szczuplutkim, odchowanym na maminej piersi. 
Przez ostatni miesiąc dokonał się pewnego rodzaju skok rozwojowy. Panna Lulu zaczęła gaworzyć, tak naprawdę. Wreszcie składa sylaby. Do tej pory były skrzeki, piski i pohukiwania. I to tak od razu. Rano było "ajajaj", a wieczorem... no własnie, moja córka zrobiła mi przykry dowcip i jej pierwszym słowem było... "tata". Maciek urósł z dumy, a ja... nie przejęłam się zbytnio. Bo mimo, że miło byłoby usłyszeć "mama" (do tej pory jeszcze się Pannie Lulu nie zdarzyło), to wiem, że maleństwo nie jest jeszcze świadome znaczenia wypowiadanych "słów". 
Poza tym Panna Lulu miała ostatnio kilka epizodów "tylko mama". Nie mogłam jej na chwilę zostawić, bo był ryk. Trochę budujące, że jest się dla maluszka najważniejszą osobą na świecie, ale również upierdliwe. Na szczęście minęło. Panna Lulu na razie jeszcze nie boi się obcych, chętnie zostaje z dziadkiem i babcią. Może jej tak zostanie. Ja byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem i nie było to wcale fajne.
Siedzi Panna Lulu coraz pewniej, trzeba trochę asekurować, ale lada chwila złapie równowagę. Wraz z umiejętnością siadania postanowiłam zacząć eksperymenty nocnikowe. Nie mam ambicji, że zaraz wyjmę pieluchę, ale chcę, żeby się przyzwyczajała. Jednego dnia jet więcej sukcesów, innego mniej. Często nie zdążam, bo Panna Lulu własnie zrobiła siusiu (na tetrze czuć takie rzeczy)... no cóż. 
Wreszcie zaczęła się obracać. Na twardym i miękkim. Już się obawiałam, że leń mi rośnie śmierdzący, ale nie. Oczywiście, żeby się obrócić musi być dobry pretekst... zawsze się jakiś znajdzie.    
Wprowadzam coraz to nowe składniki do diety Panny Lulu. Trochę cierpimy na niewielki wybór płodów rolnych w sklepach ekologicznych, ale lada chwila pojawią się nowalijki. Na szczęście nie mamy problemów z jedzeniem. Panna Lulu nie przepada za kilkoma jedynie składnikami. Nie bardzo smakuje jej brokuł i seler. Czasem pluje też tartym jabłkiem.
Zęby idą... chyba. W każdym razie Panna Lulu marudna ostatnio trochę jakby bardziej. W nocy budzi się często dwa razy. Na szczęście od razu zasypia dalej i zaspana matka może również wrócić w objęcia morfeusza. Było lepiej, ale i tak z opowieści wiem, że mamy całkiem dobrze. Syn mojej przyjaciółki budzi się o 5 i nie ma mowy, żeby spał dłużej. Panna Lulu potrafi pospać nawet do 8. 
A ja trochę zarobiona jestem. Panna Lulu śpi coraz mniej, a ja nie dość że lekcje muszę przygotować, to jeszcze imprezę organizuję. No dobra przyznam się... własne wesele organizuję:)


5 komentarzy:

  1. Coraz ciekawiej zaczyna sie dziac w Panstwie Lulaniowym ;) powodzenia w przygotowaniach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje osemki! Moja Ninka skonczyla 4 miesiace i bardzo marudna sie zrobila. Chyba zeby jej ida. W Niemczech jest bardzo fajna ksiazka pod tytulem "Oje ich wachse" - Frans X. Plooij & Regine Brams. Ksiazka opisuje najwazniejsze "skoki" oraz czas, kiedy mozna sie ich spodziewac. W przypadku Niny zawsze sie sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krystynka zaczela sie przekrecac w ten weekend. Nocnik kupiony, czeka...Brokulem i jablkiem tez pluje, najbardziej lubi wszelkiego rodzaju pieczywo i ziemniaki puree ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panna Lulu nie lubi selera jak ja ;-) może jej minie, mi nie minęło hihihi.
    A do zieloniastego zwanego brokulem na pewno się przekona. Prędzej czy później ;-)
    Dobrze mieć taką Kruszynke w domu. Nawet jeśli nie da się wyspać :-)
    Miłego poniedziałku
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że znalazłam ten blog. Moja córka przyjdzie na świat już za niecały miesiąc i czytając o Twoich "mamozmaganiach" jakoś mi się ciepło na sercu robi:) A przy okazji polecam mojego bloga i sklep z oryginalnymi chustami furoshiki prosto z Japonii:) www.chustyfuroshiki.pl

    OdpowiedzUsuń