piątek, 20 grudnia 2013

Marudy

Miałam napisać tysiąc pięćset rzeczy, ale padam na twarz. Dużo się dzieje, a w dodatku jestem jakaś podziębiona i jeszcze dzieciaki marudne, więc i ja marudna. Dopiero poszły spać dając przed tym koncert na dwa głosy... uroczo.
Miałam pisać o kolorach, bo Panna Lulu własnie poznaje i na początku wszystko było "ziójte", a teraz jest "pojajańciowe", choć czasem udaje jej się zgadnąć kolor czegoś "ziejonego" albo "ciejonego".
Miałam też pisać o siusianiu, że panienka dała krok do tyłu i zaczęła lać w majty. Ucierpiały na tym: łóżko, podłoga i fotelik samochodowy. Na szczęście wracamy już do normalności, czasem jeszcze popuszcza zanim usiądzie na nocniku.
Miałam pisać o moich ulubionych słowach Panny Lulu: "marfetka" (marchewka) i  "śfieciki" (świetliki), a także o odmienianiu (teraz wszystko jest: misiowe, prosiaczkowe, tatusiowe...) i zdrabnianiu (np "sioniczek" to mały słoń).
Miałam pisać o walce ze smokiem, choć to właściwie temat na oddzielny post. Może mi się kiedyś uda napisać... na emeryturze.
I miałam też pisać o spaniu, że panienka przestała miewać drzemki w ciągu dnia i było cudownie bo zasypiała w ciągu 5 minut koło godziny 18. Ale potem się okazało, że jednak drzemki są potrzebne i zasypia koło 21, co jest upiorne, ale właściwie wszystko jedno, bo Stach też tak zasypia.
A o pozostałych tysiącu czterystu iluśtam rzeczach już nie pamiętam i nie napiszę nic. Wiem, marudzę... no po kimś te moje dzieci muszą to mieć.

sobota, 14 grudnia 2013

Słodkości

Och, ten mój Stach to taki słodki stwór. Jak on się uśmiecha, jak patrzy i jaki przystojny przy tym. Niesamowite. Już sobie wyobrażam wianuszek panienek dookoła... mam tylko nadzieję, że nie wrodzi się w dziadka...
Jest słodki i wielki, przynajmniej w porównaniu do Panny Lulu z tego okresu. Je co chwilę, czasem tylko marudzi przy prawej piersi, nic więc dziwnego, że rośnie. Jest coraz bardziej aktywny, wtedy obserwuje, pomrukuje i ssie łapki. Smoczka nie dostanie, bo mnie panienka do smoczka zupełnie zniechęciła, musi więc radzić sobie inaczej. Rączki smakują. Tylko w samochodzie jest problem, bo przez kombinezon trudno sobie coś wsadzić do dzioba. Jest więc ryk, a co za tym idzie stres matki, albo sen... ufff.
Z tym snem też różnie bywa, bo Panna Lulu szaleje, a Stach jest coraz czujniejszy i się budzi po chwili. Za to w nocy nie najgorzej, budzi się dwa albo trzy razy na przewijanie i pierś i przy piersi zasypia. Już za chwileczkę, już za momencik mamusia będzie się mogła napić prawdziwego piwa i wina, bo synek zacznie przesypiać całą noc.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Eko dziecko

Drugie dziecko jest jeszcze bardziej eko niż pierwsze, nawet jeśli to pierwsze zupełnie nie było eko. Drugie dziecko ma wiele rzeczy po pierwszym, nie trzeba kupować całej wyprawki, gadżetów, książek o pielęgnacji. O ile w ogóle ktoś to kupuje, bo można inaczej.
- Ciuchy dla malucha najlepsze są używane i nie tylko dlatego, że tanie, albo darmowe, ale dlatego, że wypłukane z wszelkiej chemii, która mogłaby podrażnić delikatną skórę. Oczywiście zdarzają się też rzeczy nowe darmowe, głównie w formie prezentów, tak się już utarło, że dziecku trzeba coś kupić.
- Zabawki też mogą być używane - po starszym rodzeństwie, albo dzieciach znajomych. Jeżeli mają być naprawdę eko powinny być wykonane z naturalnych materiałów, albo z recyclingu. Maluszkowi można zrobić na przykład grzechotkę z plastikowej butelki wypełnionej ryżem. Potem okaże się, że najlepsze zabawki to i tak te, które wcale zabawkami miały nie być: puste pudełka, nakrętki, papierki po cukierkach itp. Po dłuższym czasie ma się wrażenie, że w zabawkach się tonie, że jest ich już koszmarnie dużo i ciągle przybywa nowych (znów te prezenty).
- Pieluszki też mogą być używane, oczywiście te wielorazowe. Kolejne dziecko może dostać po poprzednim cały pieluszkowy sprzęt: otulacze, tetrę, wkłady chłonne i inne, w zależności z jakich rozwiązań się korzystało.
- Kosmetyki już raczej używane być nie mogą, ale powinny być jak najbardziej naturalne. Do pielęgnacji pupy można na przykład użyć mąki ziemniaczanej. Można jej również użyć do kąpieli w formie krochmalu, zwłaszcza dla maluchów z problemami skórnymi.
- Wózek może okazać się zbyteczny, kiedy zamierza się nosić dziecko w chuście. Spacerówka owszem się przyda, ale później i oczywiście po starszym rodzeństwie.
- Łóżeczko można sobie darować, bo przecież z maluchem wygodniej jest spać w jednym. Odkładanie w nocy dopiero co uśpionego przy piersi dziecka może skończyć się wyciem i potrzebą upiornie długiego kołysania, żeby zasnęło z powrotem. Zdarzają się rzecz jasna dzieci idealne, które uwielbiają zasypiać w swoim łóżeczku... podobno...