piątek, 14 listopada 2014

Nocne marki

Stach coraz starszy, coraz bardziej sprawny, coraz bardziej rozbrykany. Fantazji mu nie brakuje, musi robić wszystko to co Panna Lulu. Nauczył się właśnie wchodzić po drabinie (a wydawało mi się, że dwuletnia panienka na drabinie to było coś), mimo, że ledwo sięga kolejnych szczebli. Ze stołu już nie spada, za to przyprawia o zawał krewnych i znajomych - matka ma stalowe nerwy. Jestem głęboko przekonana, że syn uczy się dzięki temu koordynacji i kropka, dlatego pozwalam.


Za to śpi jak mały dzidziuś. Czasem mnie coś trafia w nocy, jak muszę go trzeci raz karmić. Czasami zdarza mu się już zasnąć we własnym łóżeczku, nawet bez awantur, ale jak tylko kładę się spać to się budzi i wraca do rodzicielskiego łoża na resztę nocy (potem nie ma mowy, żeby mi się chciało go odkładać z powrotem). Jeszcze nie przespał w całości ANI JEDNEJ NOCY! Panna Lulu była znacznie pod tym względem łatwiejsza.
A jak już śpi z nami, to oczywiście w poprzek - nie chce już więcej rodzeństwa, czy jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz