wtorek, 26 maja 2015

Moja kompetentna Panna Lulu

Spóźniłam się z tym wpisem całkiem konkretnie, powinien być 20-tego, ale przynajmniej podbuduję swoje matczyne ego.
Sięgnęłam ostatnio po raz kolejny po książkę Jespera Juula "Twoje kompetentne dziecko" i nagle wszystko stało się jakieś łatwiejsze. Czytałam to kiedy panienka była malutka i mało co mogłam wtedy odnieść do naszych relacji. Teraz jest zupełnie inaczej, teraz pasuje jak ulał. Bo panna Lulu jest kompetentna i mądra i mimo, że czasem jedzie po bandzie, to wcale nie trzeba się tak na nią wściekać. Robiło się już nieciekawie, bo panienka roszczeniowa się zrobiła, a matka też buntowniczka i rozkazów nie lubi. Ale odpuściłam i nagle ona też odpuściła i jest super, czasem jeszcze jakaś mała awanturka się zdarzy, ale ogólnie się uspokoiłyśmy. Panna Lulu zrobiła się bardziej pogodna, częściej się uśmiecha (i jak ładnie) i wszyscy szczęśliwi, choć cały czas się uczę.
I przedszkole polubiła. Nie ma już problemów z wyjściem, są za to z powrotami. Ostatnio zostałam cofnięta do domu, bo Panna Lulu chciała się jeszcze bawić... ok. Chyba mnie to cieszy.
Wspomnieć też chciałam, że panience się czasy mocno mylą i wczoraj znaczy jutro, a jutro wczoraj, i "byłam jutro" jest na porządku dziennym. Trzeba o tym wiedzieć, żeby się dogadać, bo ostatnio płakała, że przyjechałam "za późno", ale doszłyśmy że jednak "za wcześnie" (to z przedszkola).
Tak to trzeba się uczyć komunikacji z własnym dzieckiem, żeby wszystkim żyło się lepiej. A Panna Lulu uczy się komunikacji z przyrodą:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz